Świadectwa

Pił…. bo byłam złą żoną!

Lata życia z alkoholikiem wyryły piętno w mojej duszy. Ciągle słyszałam, że to ja ponoszę winę za picie męża… bo jestem złą żoną. Niestety uwierzyłam w jego oskarżenia. Był to trudny okres w moim życiu. Bałam się wyjść na ulicę, wstydziłam się ludzi. Bolało, nie zawsze szczere, współczucie innych. Uśmiech czy zmęczenie na mojej twarzy – to nieważne – były powodem do kolejnej awantury, wywoływanej przez coraz częściej i więcej pijącego męża. Nie pomagały moje „prośby i groźby” , nie przerażały łzy i strach w oczach moich dzieci. Przestawał pić na kilka dni, a później szukał byle powodu do niezadowolenia ze mnie, z dzieci i z pracy, by poczuć się usprawiedliwionym. W pewnej chwili uświadomiłam sobie, że muszę z tym walczyć.

Al – Anon, do którego trafiłam w decydującym momencie mojego życia stało się lekarstwem dla mojej duszy i ciała. Bo razem z duszą cierpiało również moje ciało. Tam spotkałam się z pełnym zrozumieniem, ciepłem, współczuciem. Mogłam „wygadać się” o tym, co mnie boli, wypłakać. Mówiłam do kobiet takich samych jak ja, które na co dzień przeżywały piekło życia z alkoholikiem. Tylko osoba, która przeżywa to samo co ja, może mnie w pełni zrozumieć.

Krok po kroku odzyskiwałam wiarę w siebie, w swoją wartość. Nauczyłam się chodzić z podniesioną głową, normalnie, spontanicznie uśmiechać. Nauczyłam się walczyć o godne życie dla moich dzieci, bo tylko ja mogłam zapewnić im namiastkę spokojnego, szczęśliwego domu. Nauczyłam się patrzeć na życie innych jakbym w nim uczestniczyła.Wiedza, którą zdobyłam dzięki Al-Anon pozwoliła powrócić do normalnego życia. Wyzbyłam się poczucia winy za chorobę alkoholową męża. Poznałam mechanizmy tej strasznej choroby, która zniszczyła mój dom, pozbawiła mnie wiary w miłość, dobro drugiego człowieka. Teraz umiem bronić dzieci i siebie przed „wdeptywaniem w podłogę”, przed zagładą psychiczną i fizyczną.

Słowa modlitwy o pogodę ducha wypowiadane przed każdym mitingiem uświadamiają mi, iż moje życie zależy tylko od tego, jak będę myślała. Zależy od tego, czy będę akceptowała siebie i innych, czy będę umiała zmienić siebie, nie zmieniając na siłę świata. To, co mogę zmienić to, moje spojrzenie na świat i na ludzi wokół mnie. W Al-Anon  zyskałam wiele przyjaźni na dobre i na złe. Choć przegrałam walkę z alkoholem, wiem że wygrywam małe bitwy sama ze sobą.  Walczę z negatywnymi uczuciami niszczącymi moje pogodne spojrzenie na siebie i świat. Wiem ile czeka mnie pracy nad sobą. Wiem również, że warto to robić chociażby dla spokoju, bezpieczeństwa i uśmiechu na twarzach moich dzieci.

                                                                                                   Anka         EMAUS   nr 4/2001

Comments:2

  1. 12/11/26

    Podoba mi sie inne, nowe podejscie do tematu. notka jest ciekawa i dobrze napisana, wiec nie ma sie do czego „przyczepic”. Gratuluje stronaa, bo jest naprawde super!

    • 12/12/03

      Dzięki. Samo życie napisało tę historię. Cieszę się, że to już przeszłość. Staram się kroczyć do przodu nie odwracając się od wspomnień, bo one pozwalają nam chronić się przed popełnianymi błędami.

Dodaj komentarz